niedziela, 27 marca 2011

Nowoczesne technologie - zło konieczne czy wybawienie polskich szkół?

Nie da się ukryć, że technologia informacyjna oraz różne gadżety z nią związane są nieodłącznym elementem naszego życia. Powszechne jest stwierdzenie, że we współczesnym świecie, rozwój technologiczny i edukacja muszą iść jednym krokiem i wzajemnie się uzupełniać. Jednak czy na pewno jest to dobre przedsięwzięcie? Czy nowe technologie będą pozytywnie wpływać na postęp naukowy, lepsze oceny u uczniów czy wręcz odwrotnie?

Nasze stwierdzenie nie jest bez podstawne. Można przytoczyć wiele przykładów niefrasobliwego gospodarowania pieniędzmi przeznaczonymi na rozwój technologiczny szkoły i nie umiejętne ich wykorzystywanie.

W przeciętnej polskiej szkole oraz na przeciętnej polskiej uczelni jest już wystarczająca liczba komputerów. Czemu więc nie zainwestować by pieniędzy wydawanych na sprzęt na przykład na dodatkowe godziny lekcyjne z zakresu przedmiotów, z którymi niektórzy uczniowie mają duże problemy. Finanse te można również przeznaczyć chociażby na wykup obiadów w szkolnej stołówce dla najbiedniejszych dzieci czy na przybory szkolne, które od zawsze były i zapewne będą potrzebne, jak np. mikroskopy, linijki potrzebne na lekcje matematyki do rozwiązywania zadań przy tablicy.

Poza tym, często bywa tak, że na lekcjach informatyki dzieci zamiast uczyć się rzeczy, które pomogą im w dorosłym życiu, w pracy, wchodzą na różnorakie strony internetowe i trwonią czas na przeglądanie portalów plotkarskich czy serwisów społecznościowych. Takie stanowisko uczniów, jest nie rzadko spowodowane również podejściem nauczycieli do tego przedmiotu. Częstokroć nie wymagają oni od dzieci wymaganych umiejętności, jedynie w ciągu roku organizują kilka ćwiczeń, z których później wyciągane są oceny końcowe. Przez takie nastawienie uczniowie traktują lekcje informatyki jako lekcje wolną, na której nie trzeba bywać, bo się nic nie robi.

Ponadto, bywa często tak, że te nowoczesne gadżety są nagminnie niszczone. Są obiektem dewastacji, nie szanuje się ich, bo w końcu to dobro wspólne, bezosobowe, o które nie trzeba dbać. Komputery i inne tego typu rzeczy bywają też kradzione, w przypadku jeśli nie są odpowiednio zabezpieczone.

Możemy wziąć pod uwagę również wiedzę uczniów, ich podejście do przedmiotów innych niż informatyka. Bardzo często bywa tak, że na lekcjach, gdzie wyświetlane są filmy, prezentacje, uczniowie nadzwyczaj w świecie nudzą się, bo co uczniom po najnowocześniejszych gadżetach skoro nauczyciel nie potrafi w sposób kreatywny, ciekawy zainteresować uczniów wykładanym przez niego przedmiotem? Może powinniśmy się zastanowić jaka jest istota tego problemu. Może jest nią to, że polska szkoła od wielu lat się nie reformuje, nie idzie z duchem czasu. Co z tego, że w szkołach są najnowsze sprzęty informatyczne skoro i tak przez większość czasu nauczyciel prowadzi wykład, a uczniowie znudzeni siedzą w ławkach. To do niczego nie prowadzi.

Ważnym zadaniem szkoły, na które szczególny nacisk kładzie MEN, jest przygotowanie uczniów do życia w społeczeństwie informacyjnym. Nauczyciele powinni stwarzać uczniom warunki do nabywania umiejętności wyszukiwania, porządkowania i wykorzystywania informacji z różnych źródeł, z zastosowaniem technologii informacyjno-komunikacyjnych. Warunki materialne w naszej polskich szkole może i są, ale czy nauczyciele są przygotowani do przekazania uczniów wymaganych przez ministerstwo treści? Naszym zdaniem nauczyciele powinni przestać traktować nowoczesne przyrządy jako niezbędne gadżety służące do „zajęcia czymś uczniów” tylko jako pomoc naukową czyniącą lekcje ciekawą i zajmującą.

Na zakończenie naszego posta chciałybyśmy przytoczyć jeden z komentarzy zamieszczony pod artykułem z portalu edunews.pl, ponieważ uważamy, że bardzo dobrze obrazuje wykorzystanie nowoczesnych przyrządów w polskiej szkole. Oto on: „Jeśli naszą szkołę porównać do okrętu płynącego po oceanie, to wyposażanie jej w nowoczesne technologie i urządzenia kojarzy mi się z dostarczaniem coraz lepszych przyrządów nawigacyjnych w sytuacji, gdy załoga ma bardzo starą mapę, nie bardzo wie dokąd i po co płynie, a przy tym nie zna dobrze punktów orientacyjnych, według których ma prowadzić nawigację. Mimo to jakoś płyniemy, z przyzwyczajenia. Płynęliśmy wczoraj, to popłyniemy dzisiaj i jutro też. Zatem najpierw trzeba odświeżyć załodze zasady nawigacji i cele rejsu.”

Źródło: http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1407&Itemid=1

Źródło obrazka: galeria google




poniedziałek, 21 marca 2011

Nowy niezbędnik zabieganego rodzica

Czytanie to bardzo ważna i pożyteczna sprawa, szczególnie w młodym wieku. Istotnym zagadnieniem jest, aby rodzice czytali dzieciom przez conajmniej 20 minut w ciągu dnia. Wpływa to pozytywnie na rozwój umysłowy i psychiczny dziecka. Kształtuje nawyk czytania przez całe życie. Jednak co w przypadku jeśli nie mamy tej możliwości, będąc np. na wyjeździe służbowym?

I tu z pomocą przychodzi nam nowy produkt, Franklin AnyBook Reader – specjalny długopis z funkcją nagrywania i odtwarzania tekstu. Jak to działa? Potrzebny jest długopis-czytnik AnyBook i specjalne nalepki. Te ostatnie umieszczasz kolejno, strona po stronie, aktywując je, jedną po drugiej, przy czytaniu. W ten sposób każda nalepka odpowiada za treść jednej strony danej książki. Maluch bez problemu odnajdzie wybrany fragment opowieści – wystarczy, że przyłoży długopis do nalepki i twój głos przeczyta mu zawartość określonej strony. Sprzęt zapamiętuje do 60 godzin czytania.

Pytanie brzmi czy ten produkt jest w wstanie nam zastąpić bliskość rodzica przy czytaniu książki.....zapewne nie, ale jest to dobra alternatywa w wyjątkowych sytuacjach. Wkońcu dziecko ma możliwość słuchania głosu dorosłego, gdy ten jest daleko, co w pewnym stopniu rekompensuje jego brak.
Co wy na to Drodzy Rodacy?:)


Źródło: http://technow.pl/poczytaj-mi-na-odleglosc
Źródło obrazka: galeria google

niedziela, 20 marca 2011

Palm Pistol - pistolet na receptę


To pistolet specjalnie zaprojektowany dla ludzi starszych i niepełnosprawnych. Potrzebujący mogliby go dostać na receptę niczym pigułki z apteki. Po co? By bronić się przed bandytami.


Pomysłodawcą i producentem broni zwanej jako Palm Pistol jest firma Constitution Arms z New Jersey. Jej podstawowe cechy to: jeden nabój kalibru 9mm, spust pod kciukiem lub poprzez ściśnięcie komory, celownik laserowy dla osób słabo widzących i zamek kodowy blokujący broń w obcych rękach.


Zdaniem prezesa firmy Constitution Arms pistolet jest osobom o ograniczonej sprawności ruchowej nie mniej potrzebny niż laska czy wózek na kółkach. Aby nacisnąć spust, wystarczy nacisnąć go kciukiem, zamiast palcem wskazującym. Celowanie jest łatwe, zwłaszcza że nie chodzi o bardzo oddalone cele.


"Nie da się zbudować prostszej broni, wystarczy wycelować i strzelić" - zapewniają producenci na stronie reklamującej pistolet. "To idealna broń dla osób niepełnosprawnych, seniorów i wszystkich, którzy mają ograniczoną sprawność poruszania dłonią lub są osobami niedowidzącymi" - czytamy.


Broń została już zarejestrowana przez amerykański Urząd do spraw Leków i Żywności jako urządzenie medyczne. Oznacza to, że lekarze mogą ją przepisywać pacjentom na receptę. Firma ma nadzieję, że uda się doprowadzić do finansowania kosztów ich broni przez Medicare lub prywatne firmy ubezpieczeniowe. Specjaliści szczerze wątpią, by to się udało.

Prototypy z pierwszej partii wyceniono na 300 dolarów od sztuki. Na stronie firmy można zapisać się na listę oczekujących na broń. Wystarczy wpłacić 25 dolarów.

Co sądzicie o samym pomyśle? Dzielcie się z nami swoją opinią :)


Źródło:
http://nauka.dziennik.pl/hitech/artykuly/84151,pistolet-dla-niepelnosprawnych-na-recepte.html
Źródło zdjęcia: http://nauka.dziennik.pl/hitech/artykuly/84151,pistolet-dla-niepelnosprawnych-na-recepte.html

niedziela, 13 marca 2011

Roboty zamiast nauczycieli

W Korei Południowej rozpoczął się nowy projekt edukacyjny, dzięki któremu prawie 30 robotów zapoczątkowało nauczanie języka angielskiego w ramach pilotażowego projektu wykorzystującego roboty w szkolnictwie.

Engkey, białe roboty o jajowatym kształcie, stworzone przez Korea Institute of Science of Technology rozpoczęły właśnie prowadzenie zajęć w 21 szkołach podstawowych w Daegu.

Na ekranie umiejscowionym na szczycie robota wyświetlana jest twarz. Roboty, wyświetlające twarz awatara, są zdalnie kontrolowane przez nauczycieli angielskiego na Filipinach, którzy mogą widzieć i słyszeć uczniów dzięki zdalnemu systemowi kontroli. W Korei Południowej angliści są prawie nieosiągalni, dlatego władze chcą stworzyć lepsze warunki do nauki tego języka.




"Wydaje się, że dzieciakom podoba się wygląd robota, to że jest interesujący i uroczy. Również niektórzy dorośli wydają się być nim zainteresowani. Twierdzą, że czują mniejszy stres podczas rozmawiania z robotem niż z prawdziwym nauczycielem. (...)- twierdzi Kim Mi-Young, przedstawiciel władz w Daegu.

Czteromiesięczny program pilotażowy jest sponsorowany przez koreański rząd, który na ten cel poświęcił 1,58 mld wonów (ok. 1,37 mln dolarów).

Naukowcy już od 3 lat pracują nad robotami, które nie tylko będą nauczać języka angielskiego, ale również m.in. matematyki.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że w przyszłość szkolnictwo najprawdopodobniej będzie wyglądała właśnie w taki sposób. Coraz większą rolę w procesie nauczania będą miały roboty, komputery.

Jak myślicie Drodzy użytkownicy, czy fakt, że nasze dzieci będą nauczane przez roboty, wyjdzie im na korzyść czy wręcz przeciwnie?
Komentujcie


IntendiX - obsługa klawiatury myślami

Ile razy zastanawialiście się nad tym, czy jest możliwe przełożenie naszych fal mózgowych na tekst? Możliwe, iż kilka razy się wam to zdarzyło. Takie myśli zaprzątały również głowy naukowców – zobaczcie co wymyślili, aby ów proces mógł stać się możliwy!

Podczas targów CeBIT 2011, firma Guger Technologies prezentowała indendiX brain speller machine – urządzenie umożliwiające pisanie na klawiaturze za pomocą myśli. IntendiX jest elektroencefalografem – za pomocą zespołu elektrod oraz wzmacniaczy układ jest w stanie odczytać fale mózgowe, a więc określić, o czym myślimy.

Chcąc skorzystać z tego urządzenia użytkownik musi nałożyć na głowę specjalną nakładkę, naszpikowaną elektroniką, a następnie wydawać polecenia myślami.
Urządzenie wykrywa fale mózgowe i przekształca je w tekst. Jednakże nie jest to prosty proces. Przedstawiacie firmy zapewniają, że po przejściu odpowiedniego treningu można pisać z prędkością 5-10 znaków na minutę. Osobie kompletnie nie przeszkolonej, napisanie trzech liter zajęło aż 5 minut.

IntendiX jest pierwszym sprzedawanym urządzeniem tego typu. Z pewnością nie jest to najszybszy sposób na pisanie, jednak daje nadzieję dla osób, które nie mogą obsługiwać myszki i klawiatury.
Sprzęt ten może okazać się wielką pomocą dla osób sparaliżowanych, w znacznym stopniu ułatwiając im komunikację.

Zobaczcie jak to działa:



Źródło: http://technow.pl/pisanie-na-fali
Źródło zdjęcia: galeria google

niedziela, 6 marca 2011

Auto-Lektor -> nowe rozwiązanie dla osób niewidomych


Oto ono! Nowe polskie urządzenie służące do odczytu dowolnego, drukowanego tekstu syntetycznym głosem. Nawet stare czasopisma o słabej jakości druku nie stanowią dla niego problemu!

Producentem owego urządzenia jest firma Harpo Sp. z o. o., która wyznaczyła sobie za cel stworzenie sprzętu usprawniającego życie osobom niewidomym. Właśnie takim ułatwieniem jest mały, łatwy do przenoszenia Auto–Lektor.

Sprzęt zaraz po podłączeniu do internetu udostępnia obsługę poczty elektronicznej, jak i również przeglądanie różnorodnych stron internetowych. Dzięki prostocie obsługi Auto-Lektor idealnie nadaje się dla osób nie znających podstaw obsługi komputera.

Urządzenie wyposażone jest w:

  • wbudowaną klawiaturę z oznaczeniami brajlowskimi
  • dodatkową półkę do podtrzymania większych wolumenów
  • napęd DVD-RW
  • port USB
  • port RJ-45
  • port PS/2
  • wyjście słuchawkowe
  • wbudowane głośniki stereo
Auto-Lektor otwiera nowe możliwości przed niewidomymi:
  • niewidomy menadżer uzyskuje dostęp do drukowanych dokumentów i literatury potrzebnej w jego pracy
  • fachowcy (np. prawnicy) mogą przeczytać pozycje literatury profesjonalnej
  • niewidomi studenci w bibliotekach mogą korzystać z tych samych książek, co widzący, o ile tylko w bibliotece znajduje się Auto-Lektor
  • wreszcie każda z osób niewidomych może czytać dla przyjemności i rozwoju

A wszystko to w łatwy sposób, bez konieczności żmudnego konfigurowania i eksperymentów. Auto-Lektor działa po włączeniu przycisku włącznika i może czytać praktycznie każdy druk. Nie bez znaczenia jest możliwość zapewnienia dyskrecji i intymności.
Auto-Lektor będzie służył rehabilitacji osób niewidomych pozwalając na przyspieszenie i usprawnienie tego procesu.

Warto nadmienić, iż Auto-Lektor jest zalecany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej jako środek dydaktyczny. Miejmy nadzieję, że urządzenie sprawdzi się i dzięki niemu życie dla osób niewidomych stanie się przyjemniejsze i choć przez chwile będą mogły poczuć się jak ludzie sprawni.

Źródło: http://www.harpo.com.pl/index.php?prtlid=1097&kat_id=130&art_id=127
Źródło zdjęcia:
http://www.harpo.com.pl/index.php?prtlid=1097&kat_id=130&art_id=127

Classmate, nowe rozwiązanie dla szkół


W XXI wieku szkoła powinna iść z duchem czasu. Należy ją unowocześniać, korzystając z postępu technologicznego i szerzącej się komputeryzacji. Właśnie taką drogą porusza się idea, aby do szkół na całym świecie( również w krajach ubogich) wprowadzić laptopy. Jednym z głównych problemów jest ich cena i tu z pomocą przychodzą nam dwa stosunkowo tanie modele Classmate PC Intela oraz XO fundacji OLPC.

Ich podstawową zaletą jest maksymalne zmniejszenie kosztów, na jakie producenci mogli sobie pozwolić. I tak uzyskaliśmy netbook idealny jako pomoc szkolna, kosztujący w granicach 100-200 dolarów, specjalnie wzmocniony, by mogły z nim pracować dzieci, przygotowany do zajęć lekcyjnych. W założeniu Classmate PC i XO miały trafić przede wszystkim do najbiedniejszych krajów Afryki i Ameryki Południowej, ale wzbudziły zainteresowanie na całym świecie.

Od startu kampanii OLPC oraz wydania pierwszego netbooka z linii Intel Learning Series minęło już sporo czasu. Zarówno XO, jak i Classmate PC stały się popularne w wielu krajach świata. Zaczęło się od kilkuset egzemplarzy sprowadzonych m.in. do Indii, Pakistanu, Filipin, Wietnamu czy Tajlandii. W sporym projekcie Nigeria zamówiła 17 tys. Classmate’ów, ale zdarzały się i tak kolosalne zlecenia, jak milion komputerów Intela zamówionych przez rząd Wenezueli w 2008 roku. Już pierwsze projekty realizowane wspólnie przez OLPC, Intel oraz rządy państw i szkoły dały dobre rezultaty – dzieci uczestniczące w projektach otrzymywały komputery i ich stopnie się poprawiały. Wstępnie Classmate PC nie był dostępny dla klienta indywidualnego, a XO nie jest nadal. Przyjmowano jedynie duże zamówienia od instytucji i rządów.

Classmate PC jest tzw. modelem referencyjnym – zewnętrzne firmy mogą uzyskać od Intela licencję, aby wyprodukować własny netbook edukacyjny na bazie Classmate. Taka umowa została zawarta pomiędzy polskim producentem komputerów NTT System a Intelem. W kwietniu 2009 roku wystartował projekt edukacyjny „Razem od pierwszej klasy”, dzięki któremu netbooki NTT wykonane na bazie Classmate PC trafiły m. in. do szkół podstawowych w Katowicach, Legionowie, Sosnowcu, Wrocławiu, Warszawie, czy Bielsku-Białej.

Można się spodziewać, że kolejne projekty jeszcze bardziej upowszechnią netbooki edukacyjne w szkołach, a komputer w ręku ucznia stanie się standardową pomocą naukową.

Co wy na to Drodzy Rodacy ?

Źródło: http://pcskan.gadzetomania.pl/tag/classmate-pc-2010